PACZADEŁKA ♥

czwartek, 24 stycznia 2013

Harry - +18 cz.I


Nie miałaś rodziny, przyjaciół nikogo. Byłaś od kilku lat samotna, nie miałaś domu, samochodu czy jakiegoś zwierzaka. W nocy pracowałaś, ale czasem w ciągu dnia też się zdarzało. Zarabiałaś niezłą sumę, jednak tylko 50% zarobku było twoje, resztę zabierał ci szef. Jak zarabiałaś?? Byłaś prostytutką, nie miałaś wykształcenia, więc nie byłaś w stanie znaleźć innej pracy. Jedynie taką, gdzie mogłaś pracować ciałem a dokładniej oddając się mężczyzną. Dzisiaj też miałaś pracować, szef już do Ciebie dzwonił, że masz się stawić u niego punktualnie o 20.00. Właśnie się ubierałaś i myślałaś o tym jaki dzisiaj facet Ciebie zamówił.

- [T.I] dzisiaj się musisz postarać jak nigdy dotąd. Jeśli tak będzie dostaniesz aż 2000 funtów. Więc weź się dziewczyno postaraj, bo taki klient nie zdarza się codziennie.
-Zawsze się staram, jakbyś nie zauważył…- Powiedziałaś z ironią
-Wiem [T.I], ale dzisiaj musisz się jeszcze bardziej postarać, facet jest nadziany. Może da Ci jeszcze jakiś napiwek. Kto wie??
-Jeszcze coś? Praca czeka, daj mi wreszcie adres i się zmywam.
-Lubię takie jak ty- Powiedział to z lekkim uśmieszkiem i podał ci kartkę z adresem. ‘’Pewnie jakiś zagrzybiały i bogaty facet’’- Pomyślałaś wychodząc z budynki i wsiadając do taxówki. PO 30 minutach byłaś już a miejscu. Zadzwoniłaś na domofon, nikt się jednak nie odezwał. Usłyszałaś jedynie dzwonek oznajmiający że brama się otworzyła. Weszłaś pewnie na posesję. Wyciągnęłaś jeszcze gumę do żucia, po to by chamsko i jeszcze bardziej pociągająco wyglądać. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś wielka willę oświetloną lampkami. Szłaś chodnikiem w stronę drzwi. Kiedy do niech doszłaś zadzwoniłaś na dzwonek, wzięłaś kilka głębokich wdechów gdyż powoli zaczęłaś się stresować. Drzwi się otworzyły i doznałaś lekkiego szoku. Przed Tobą nie stał stary i obleśny facet ale młody i przystojny, troszkę wyższy od Ciebie.
-Wejdź, jest chłodno na polu, a ty ubrana jesteś….
-Tak jak powinnam w tej pracy…- Powiedziałaś ostro..
-Harry jestem, a ty to?
-[T.I]
-Miło mi, napijesz się czegoś? Może jesteś głodna?- Zapytał Cię w momencie kiedy na jego czoło spadło kilka loków. Uśmiechnął się i twoim oczom ukazały się dwa dołeczki. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Jeszcze nigdy nie miałaś tak młodego klienta i do tego tak przystojnego, który nie chce od razu  seksu tylko proponuje Ci coś do picia i jedzenia…
-Nie dziękuję…- Odparłaś
-Nawet nic do jedzenia?
-Nawet, dziękuję ale nie przyszłam tu jeść. Jestem w pracy- odparłaś unikając jego oczu.
-Trudno, musisz mimo tego zjeść. Nie potrafię gotować ale zrobiłem wczoraj galaretkę. Idź na górę do pokoju, przyjdę za chwilę.. – Nie powiedziałaś już nic. Musiałaś go przez ten czas słuchać. Był przecież w pewnym sensie twoim szefem na dzień dzisiejszy, a raczej na noc dzisiejszą.

-Smakuje Ci?- Zapytał Harry gdy prawie kończyłaś jeść agrestową galaretkę z bitą śmietaną.
-Tak, dziękuję…
-Ty już któryś raz mi dzisiaj dziękujesz, a wydawało się że jesteś chamską i arogancką dziewczyną- Powiedział odkładając swój  pucharek i zabierając twój. Gdy to zrobił chwycił Cię za ręce i przysunął bliżej Siebie. Delikatnie przybliżył twarz do twojej i pocałował cię w usta..
-Miałaś bitą śmietanę na ustach.- Usiadłaś na jego kolanach okrakiem. Niestety wcześniej musiałaś podciągnąć swoją spódnicę do samej góry gdyż przeszkadzała Ci w wykonaniu tej czynności.
-Jak lubisz? Delikatnie czy bardziej pikantnie??- Spytał odpinając Ci bluzkę. Nie nosiłaś bielizny bo szef zawsze powtarzał, że to facetom przeszkadza.
-Ale to a chyba powinnam zapytać, ja tu jestem po to żeby Cię zaspokoić a nie odwrotnie.- Powiedziałaś ściągając już mu niebieską koszulkę.
-Zawsze można zrobić tak że jedno i drugie będzie zaspokojone. Mi to wszystko jedno jaki sex jest. Ważne żeby obydwóm osobom było dobrze…
-Ja się dostosuję- Powiedziałaś i pocałowałaś go zachłannie. Ten ściągnął z Ciebie bluzkę i dobierał się do twojej spódnicy. Gdy byłaś naga, postanowiłaś się z nim trochę zabawić. Popchnęłaś go  gwałtownie na łóżko i ściągnęłaś jego rurki. Widać było że jeszcze się chłopak nie podniecił więc postanowiłaś to zmienić.  Usiadłaś okrakiem na jego kroczu i pochyliłaś się do przodu z chęcią pocałowania go.  Całowałaś go zachłannie, stymulując jego krocze swoim tyłkiem. Czułaś że już nie dużo brakuje. Nie przestawałaś tego robić, a ustami zjechałaś na jego szyję a następnie w okolice klatki piersiowej. Zaczęłaś  stymulować językiem jego sutki, aż nagle je przygryzłaś… ‘’Ajjj… taka jesteś niegrzeczna?’’- Powiedział z lekką chrypką w głosie.
Odwrócił Cię tak, że teraz on był na Tobie… Całował Cię po dekolcie, ssał twoje sutki lekko je przygryzając. Jego lewa ręka błądziła po twoim brzuchu a prawa zbliżała się to twoich okolic. Miał zimna dłonie co jeszcze bardziej pobudziło twoje pożądanie. Jeszcze nitk nie był taki w stosunku do Ciebie, jeszcze nikt Cię tak nie traktował i Jeszcze nikt nie sprawił Ci nigdy takiej przyjemności. Gdy dotarł do Twojej kobiecości poczułaś przyjemy dreszcz. Zimne palce delikatnie snuły się w górę i w dół, zniżył głowę do twojej sfery intymnej wcześniej kreśląc językiem ścieżkę….
-Harry, nie powinieneś. To ja mam Ci…- Nie pokończyłaś tylko głęboko złapałaś oddech bo poczułaś jego usta. Byłaś teraz w innym świecie.
-Zapomnij o pracy, nie bądź teraz dziwką tylko normalną kobietą która potrzebuje prawdziwego seksu i przyjemności.- Powiedział tą swoja specyficzną chrypką. – Oddaj mi się dzisiaj, pozwól mi zrobić dzisiaj tobie przyjemność- Dodał. Zamknęłaś oczy i zrobiłaś to o co mnie prosił.
Wrócił do góry i pocałował Cię delikatnie w usta. ‘’Zapamiętasz tą noc długo’’- Powiedział szeptem. Poczułaś jak jego zimny członek wchodzi w Ciebie powoli, dając Ci tym większej przyjemności… Wygięłaś się w łuk kiedy był już cały w tobie. Wypuściłaś powietrze i opadłaś na pościel. ‘’Piękna jesteś’’- Powiedział po czym zaczął się delikatnie w tobie poruszać. Najpierw był delikatny, robił to powoli i subtelnie.
-Harry, błagam…. Szybciej. Nie męcz mnie- Powiedziałaś szeptem głęboko oddychając. Jak powiedziałaś tak zrobił. Poruszał się w Tobie coraz szybciej. Zaczęłaś wydobywać z siebie odgłosy zadowolenia. W pewnym momencie Harry przestał. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś że zmarszczył czoło…
-[T.I] czekaj chwilę, bo zaraz dojdę, a nie….
-Dokończ, proszę Cię zrób to…
-Ale…
Wzięłaś podniosłaś swoje nogi i położyłaś je tak, żebyś mogła kierować nim. Zaczęłaś się poruszać nie zważając na Harrego.
-Mówiłeś że chcesz mi dać przyjemność, więc zrób to- Powiedziałaś cicho z zamkniętymi oczami. Pocałował Cię namiętnie, rozszerzyłaś usta pozwalając mu na to, żeby wtargnął do środka. Poczułaś że znowu się porusza. Jego ruchy były wolne, ale za każdym razem wchodził gwałtownie trafiając w punkt gdzie sprawiało ci to największą przyjemność… Zrobił to, doszedł w tobie, nie przestał poruszał się dalej chcąc żebyś ty też dostała orgazmu. Przyśpieszył ruchy i nie musiał czekać dłużej, gdy to się stało nie przerywał, kontynuował to chcąc, żebyś miała najdłuższy orgazm, i zapamiętała go na długo…

Obudziłaś się wtulona w Harrego, swojego klienta. Patrzył na Ciebie i delikatnie gładził Twoje ramię. Przymknęłaś oczy i dzisiejszą noc. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś na ścianie wielki zegar, który wskazywał prawie jedenastą.
-Muszę iść.- Wstałaś z łóżka, lecz nie odeszłaś daleko bo on złapał Cię za rękę…
-Musisz??
-Muszę. Następni czekają.
-Zobaczymy się jeszcze [T.I]?- Zapytał patrząc Ci w oczy
-Nie ode mnie to zależy. Ja tylko jestem dziwką, która ma sprawiać przyjemność takim jak ty..- Powiedziałaś ostro, wiedziałaś że nie możesz dawać nadziei i pozwalać się w sobie zakochiwać. Ubrałaś się i chciałaś, szybko wyjść, lecz on znowu przy drzwiach Ci przeszkodził.
-Pozwól jeszcze raz….- Wpił się w Ciebie tak gwałtownie i zachłannie że ledwo złapałaś oddech. Całował Cię ok. pięciu minut, jednak ty wiedząc że nie powinnaś oddałaś ten pocałunek. Gdy go przerwałaś oddychałaś szybko dysząc. Pocałowałaś go jeszcze przelotnie i wyszłaś z domu…



-------------------------------

Wiem, zaniedbałyśmy bloga, ale chyba zacznie on znowu żyć :D
Mam nadzieję że nie obrzydziłam was tym imaginem i się podoba :D
Pisałam go, gdy przyjaciółka u mnie spała, ok. 4 nad ranem po imprezie kiedy nie do końca trzeźwo myślałyśmy.  Druga część będzie pisana chyba ok. 18.02.2013 bo szykuje się nastepna impreza :D
Liczę na komentarze, kocham i całuję :*
Kate

wtorek, 4 września 2012

KONKURS

Witam Was, to ja Nikka :)

Jeżeli macie ochotę to proszę Was, zagłosujcie na mój blog. Ma numer 8. http://stories--about-1d.blogspot.com/  Z góry dziękuję :) 

Buziaczki :***

niedziela, 2 września 2012

Louis

Koniecznie włącz  ----> Klik <----

Przyjaźniłaś się z Louisem od dzieciństwa, zawsze byliście dla siebie jak brat i siostra, zawsze mogłaś na niego liczyć, a on na Ciebie. Nie mieliście nigdy przed sobą tajemnic, robiliście wszystko razem. Miałaś też przyjaciółkę… Chyba przyjaciółkę, bo z nią nie robiłaś tego co z Lou, przy niej się czasem krępowałaś, bałaś że Cię wyśmieje. Z resztą czasem się kłóciłyście, przeważnie o Louisa, naśmiewała się z niego że jest pedałem, że zachowuje się i ubiera się jak gej… Na początku Ciebie to śmieszyło, ale potem byłaś coraz bardziej wściekła na nią, że obraża twojego najlepszego przyjaciela, postanowiłaś zakończyć tą niby przyjaźń z (I.T.P) Na odejście powiedziała tylko coś takiego: ,,Prędzej czy później ty albo on się zakochacie w sobie”…  Zaczęłaś śmiać się z tego co powiedziała, ale po jakimś czasie zrozumiałaś że to może być prawda…
Macie z Lou po 17 lat, i teraz zorientowałaś się że nie zachowujecie się tak jak dawniej, ciągle w głowie ci siedziało to co powiedziała dawna przyjaciółka. Nie chciałaś tego zmieniać, więc postanowiłaś ograniczyć trochę z nim kontakty, ni3 wygłupialiście się tak jak dawniej. Zauważyłaś że Louis też jest inny, jest bardziej miły, komplementuje cię, pisze na dobranoc  sms’y. A tak nigdy nie było… Postanowiłaś zrobić przerwę na 2-3 dni. Żeby sprawdzić czy on będzie pisał, czy będzie próbował się spotkać. I jak ty będziesz się czuła. Po jednym dniu nie odczuwałaś braku przyjaciela. Pisał do Ciebie wiadomości, próbował się dodzwonić, ale ty nie reagowałaś. Siedziałaś i oglądałaś TV, kiedy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Spojrzałaś przez okno i zobaczyłaś Lou. Wyglądał inaczej, miał zapłakane oczy, i smutny wyraz twarzy… Zrobiło Ci się go żal, ale obiecałaś sobie że kilka dni przerwy nic nie zaszkodzi… Dalej dzwonił i pukał w drzwi, ale ty nic nie zrobiłaś….
-Słońce dlaczego nie otwierasz drzwi?- Zapytała twoja mama…
-Mamo, powiedz mu coś, ale tak żeby nie chciał się teraz ze mną widzieć. Nie wiem powiedz że jestem chora, że wyjechałam. Cokolwiek…- Twoja mama chciała o coś cię jeszcze zapytać, ale ty pokiwałaś głową na znak żeby nic nie mówiła, tylko zrobiła to o co ją poprosiłaś.
-Dzień dobry, jest (T.I)???
-Yyy…
-Wiem, że jest. Niech Pani mnie wpuści do domu, błagam panią….
-Lou, nie mam jej. Wyjechała…
-Ja…jak to wyjechała?- Zapytał Przyjaciel a z jego oczy popłynęły łzy… Chciałaś wyjść i powiedzieć mu że to żart, ale nie mogłaś, on uciekł. Poczułaś się tak jakoś dziwnie…. Tak jakbyś poczuła pustkę, że kogoś tracisz…. Usłyszałaś, dźwięk telefonu. Dzwonił Lou, w Twojej głowie się pojawiła momentalnie jego zapłakana twarz… A do oczu Ci napłynęły łzy….  Nigdy nie widziałaś przyjaciela płaczącego. Nie wiedziałaś czemu tak zareagował…. Nawet się nie zorientowałaś kiedy nacisnęłaś zieloną słuchawką i przyłaś komórkę do ucha…
-(T.I), błagam odezwij się. Proszę Cię o to. Wiem że mnie słyszysz…. Dlaczego mi nie powiedziałaś że wyjechałaś, dlaczego to zrobiłaś?- Słyszałaś jego zapłakany głos. Wiedziałaś że płacze, ale tobie odjęło mowę. Poczułaś ból, jakby serce pękało ci na miliony kawałków. Teraz dopiero przekonałaś się że  Lou jest dla ciebie kimś ważnym, że nie zniesiesz dłużej jego płaczu, jego bólu i Cierpienia….
-(T.I) jeśli mnie słyszysz, powiedz coś. Powiedz głupie ,,spierdalaj” ale powiedz cokolwiek. Błagam Cię,.. (T.I) Ja ci musze coś powiedzieć, ja.. ja się chyba zakochałem… Zakochałem się w tobie, ale bałem się przyznać. Nie wiedziałem jak Ci powiedzieć. Miałem zrobić to dzisiaj, przyszedłem do Ciebie bo nie odpierałaś i nie pisałaś. Ale Ciebie już nie było. Było już za późno…- Zaczęłaś płakać, nie mogłas powstrzymać tych strumieni łez. –(T.I) Słyszę Cię, Nie płacz, proszę Cię nie płacz. Wróć tutaj, jak czujesz to samo wróć dla mnie, a jak nie to wróć dla mamy, ale rodziny. Ja się nie poddam. Będzie tak jak było do tej pory, ale wróć….
-Lou, spotkajmy się  koło wielkiego dębu za 20 min.- Rozłączyłaś się i wybiegłam z domu. Biegłaś najszybciej jak dałaś rady. Musiałaś mu powiedzieć co do niego czujsz. Kiedy byłaś już blisko parku, usłyszałaś jak ktoś Cię woła, jak krzyczy Twoje imię. Odwróciłaś się i poczułaś jak ktoś Cię popycha na ziemię, a potem głośny huk. Na chwilę miałaś ciemność przed oczami, a potem zorientowałaś się, że to Lou Cię popchnął, że samochód potrącił Lou…
Upadłaś  z powrotem na kolana,  uklękłaś koło nieprzytomnego Lou,  poczułaś coś ciepłego na ręce. To była jego krew… Zaczęłaś krzycześ, i wzywac pomocy. Ale wiedziałaś że jest już za późno. Że on umarł, ratując Ciebie….   



-------------------------------------
Tak tak, wiem beznadzieja. Ale nie mam weny od jakiegoś czasu, a nie będziemy Ciągle kopiować imaginów z innych blogów, więc zrozumcie :)

 

czwartek, 16 sierpnia 2012

24480 minut



Znalazłam w internecie genialnego one-shota. Powtarzam genialnego one-shota. Koniecznie przeczytajcie. 


TYTUŁ: 24480 minut 

AUTOR: Venus bbe

ORYGINAŁ: fanfiction: 24480

ZGODA OD AUTORKI: Jest! :) 

PIOSENKA DO CZYTANIA: Sia - I'm in here


24480 minut 

Tłum ludzi, zimne światło, szmer rozmów i odgłos hamującego metra. Nagle wszystko ustaje. Podnoszę się i wysiadam. Pustka. Ani jednej żywej duszy, przynajmniej tak mi się wydaje. Nagle dostrzegam w oddali leżącą na torach postać. Do moich uszu dociera niezwykły dźwięk. Ten ktoś właśnie czeka na śmierć, szarpiąc struny gitary. Mogłabym przysiąc, to najwspanialsza melodia jaką kiedykolwiek dane mi było usłyszeć, w moim krótkim siedemnastoletnim życiu. Zatapiam się w cichuteńkim głosie, który pochodzi z ust samego anioła. Chwilę się przyglądam, zastanawiam się dlaczego ktoś chciałby umrzeć, jak można popełnić samobójstwo, przecież całe życie jeszcze przed nami. Zdaję sobie sprawę z powagi tej sytuacji. Ogromny ciężar spada na me ramiona. Czuję jakby Bóg właśnie wystawiał mnie na próbę, dał mi do spełnienia misję - przygarnąć zbłąkaną duszę tego człowieka do swego serca i pomóc jej dobić do bezpiecznej przystani. Jakbym ratując jego, miała uratować samą siebie. Podbiegam do niego, wpatruję się w tą nieskazitelnie piękną twarz. Nic nie mówię, dlaczego do cholery nic nie mówię, nie krzyczę?! Ja.. nie potrafię. Nie mam w sobie a tyle sił, jedyne co w tej chwili udaje mi się wykrzesać to blady uśmiech i cichy szept 'zostań, zostań dla mnie'. Wreszcie dociera do mnie jasne światło, gdzieś z głębi tunelu. Poziom adrenaliny wzrasta, ogarnia mnie panika. Ostatnie słowa. 'Proszę, zostań'. Chłopak przestaje grać, kładzie gitarę obok, unosi się, nasze tęczówki się spotykają. Niesamowite niebieskie oczy, w których mogłabym tonąć codziennie. Za późno, metro jest zbyt blisko. 'Nie zdąży' - myślę. Cały świat nagle się zatrzymuje. Odwracam głowę, nie chcę być świadkiem tak okrutnego zdarzenia. Próbuję wbić sobie do głowy, że to tylko sen, zaraz się obudzę, wsunę na nogi kapcie i wejdę do przepełnionej słońcem kuchni, gdzie czekać będzie na mnie gorąca kawa. Zaczynam płakać, upadam na kolana, nie potrafię się podnieść, dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat ja musiałam być w pobliżu? Moja histeria zagłusza wszystko. Boję się odwrócić, boję się tego widoku. A może tylko mi się zdawało, może tam nikogo nie ma? Po kilkunastu minutach, które wydawały mi się niemalże wiecznością, gdy nie mam siły by płakać, wyciągam telefon. Cała roztrzęsiona wykręcam numer. Ale właściwie... gdzie ja dzwonię? 'Komisariat policji w Londynie, słucham?' - słyszę ostry głos w słuchawce. Jedyne co pamiętam dalej to ja, zawinięta w koc, zmarznięta do szpiku kości. Ściskam w rękach gitarę zroszoną jego krwią. Tą samą gitarę, na której strunach, jeszcze godzinę temu tańczyły jego palce. Czekam przed wejściem do metra razem z policją i tłumem gapiów. Ktoś zadaje mi pytania, słyszę przekrzykujących się dziennikarzy, ale to wszystko dociera do mnie powoli, jakbym znajdowała się pod wodą. Czuję, że ktoś próbuje odebrać mi instrument, kłamię. Cóż innego mogę zrobić. Ocieram szybko krople krwi, mówię, że jest moja. Tylko w ten sposób mogę ją zatrzymać.Wreszcie dają mi spokój, odwożą do domu. 

Podnoszę się z płaczem, przerażona, wyrwana z tego okropnego snu. Przecieram twarz rękawem od piżamy i opadam z powrotem na poduszkę. Znowu to samo. Metro, cicha melodia, niezrozumiałe słowa, znów uczucie przebywania pod wodą. Nikłe światło, niebieski ocean jego oczu, panika.. koniec. Gdy zamykam oczy, wszystko powraca. Gdy je otwieram, zazwyczaj płaczę. Nagle przypominam sobie o gitarze, która wciąż spoczywa pod moim łóżkiem. Boję się, zwyczajnie boję się jej dotknąć, ale robię to. Opieram ją o swoje kolana, przyglądam się, centymetr po centymetrze. Znajduję malutki, lekko zamazany napis 'Niall'. Dzwonię na policję, opowiadam o zdarzeniu, podaję imię, które prawdopodobnie należało do niebieskookiego chłopca. Po wielu prośbach udaje mi się usłyszeć, to czego tak bardzo teraz potrzebowałam. W biegu się ubieram, nie dbam o to jak wyglądam. Nie wychodziłam w łóżka od kilku dni, ale nie to zaprząta mi teraz głowę. Mama coś do mnie krzyczy, nie zwracam na to uwagi. Pewnie zastanawia ją dlaczego nagle, po tygodniu wyrwanym z życia, wybiegam gdzieś na ulice Londynu, w górze od piżamy, pomiętych spodniach, szaliku zawieszonym byle jak na szyi, krzycząc 'Po prostu muszę!'. Ah tak, trzymając w rękach gitarę, której przecież nie mam. Wsiadam w autobus. Chociaż ich nienawidzę, nie wyobrażam sobie 'powrotu do podziemi'. Nie, jeszcze nie teraz. Docieram na miejsce, rozglądam się wokoło, szukam wyrytego w kamiennej płycie imienia. Niczego nie znajduję.. Przysiadam na ławeczce, wciąż trzymając w rękach gitarę. Czuję, że jest mi zimno w stopy. Spoglądam na zabłocone buty, które okazują się być kapciami. Fantastycznie. Przenoszę wzrok na niebo, zawsze lubiłam oglądać chmury. 


perspektywa Nialla 

Jest tak blisko, a jednak tak daleko. Ma moją gitarę, zastanawia mnie to czy umie a niej grać. Jest tak piękna, jej głos.. Wtedy biło od niej niesamowite ciepło, mimo iż, była przerażona. Ten uśmiech.. Dodawał otuchy, ale widziałem w jej oczach strach, ogromny strach. Podobno z oczu można wyczytać wszystko. Tak, tak właśnie było wtedy. Chciałem się podnieść, złapać jej rękę i biec, po prostu biec. Nie zdążyłem. Teraz jedyne co mam przed sobą to pustka. Przepiękna łąka, niebo, blade słońce, ale wszystko to uwieńczone po prostu pustką. Jestem sam, nie potrafię określić co to czas, moja minuta może okazać się godziną, tak bardzo zatraciłem się w tym wszystkim. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem czy do tego właśnie dążyłem. Można powiedzieć, że żałuję. Żałuję, że dotykając teraz jej zaróżowionych od mrozu policzków jedyne co czuję to zimno. Zimno jej zagubionej, mizernej duszy. Nie czuję ciepła jej ciała i wydaje mi się, że ona nie czuje mnie. Mam ochotę krzyczeć, by spojrzała wreszcie przed siebie, ale nie mogę. Charlie nic nie słyszy. Dziwne, nazwałem ją tak.. właściwie nie wiem czemu. 

koniec perspektywy Nialla 


Spoglądam na nagrobek przede mną. Jest to zwykła kamienna płyta, nie ma żadnych kwiatów, zniczy, niczego. Czytam napis, a serce podskakuje mi do gardła. Łza spływa po moim policzku. 'oh Niall' - szepcze i czuję dziwne ciepło na ramieniu. Odwracam się ale nikogo nie dostrzegam. 

Chcę nauczyć się tej melodii, tej która tak bardzo rani moje serce, przypomina o tragicznym popołudniu. Ale to właśnie w niej zatopiłam się zapominając o bożym świecie. Tak wspaniała, melancholijna.. Dlaczego nie pamiętam słów? Próbuję grać. Robiłam to może dwa, trzy razy w całym moim życiu. Zrezygnowana przestaję, ocieram łzy, ale jednak... Postanawiam się nie poddawać. Nagle czuję jakby czyjeś dłonie ujmowały moje, wygrywały za nie melodię. Udaje mi się zagrać pierwsze takty i sama nie mogę wyjść ze zdumienia. Jak to jest w ogóle możliwe, co się dzieje? 'czy to ty Niall?' Kładę na nagrobku malutką niezapominajkę, niebieską, jak jego oczy. Kolejna łza, kolejne ukłucie w sercu i znowu ciepło. To uczucie.. na pewno je znacie. Jakby ktoś pocałował was w czubek głowy. Wiem, że może się to wydawać nie do końca normalne, ale czuję, jakby on tu był, wciąż był ze mną. Kładę się na zimnej trawie obok mogiły, patrzę w niebo. Chcę tu zostać, już do końca. 

Kolejne kilka dni spędziłam nie wypuszczając z rąk gitary. Codziennie goodwiedzam, wszyscy wokół mówią, że zaczynam świrować, że to wszystko niemożliwe, że całe życie przelatuje mi między palcami. Ale ja ich nie słucham, co oni mogą wiedzieć o miłości, o smutku, oddaniu. Mam swój własny świat, a w nim swojego własnego Nialla, nie potrzebuję niczego więcej. Już niedługo będziemy mogli być razem. Po wieczne czasy. 


perspektywa Nialla 

Nie mogę patrzeć na to co się z nią stało. Czuję jakbym to ja ją zrujnował, odebrał jej życie, mimo że fizycznie wciąż jest tam obecna. To wszystko nie miało się tak potoczyć, to jakbym zabrał ją razem ze sobą, odebrał bliskim, przyjaciołom, odebrał światu tak cudowną osobę, jaką jest Charlie. Nie potrafię tego znieść. Widzę jak z dnia na dzień, traci kontakt z rzeczywistością. Miałem nic nie czuć, miałem przestać cierpieć, wszytko miało odpłynąć, ale to nie prawda. Cierpię jeszcze bardziej, widząc jak się zmieniła, a wszystko przeze mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię jej pomóc. Śmiało, mogę krzyczeć, ale ona i tak mnie nie usłyszy. Teraz wiem, jak czuła się wtedy, gdy wyciągała do mnie dłoń. Gdy prosiła bym został, a jedyne co otrzymała w zamian to wyrwany z życiorysu miesiąc, rok życia? Nie potrafię tego określić... 

koniec perspektywy Nialla 


Opanowałam do perfekcji całą melodię, ale czuję niedosyt, bez słów to.. to nie jest to samo. Obudziłam się pewnego dnia, czując się jak w stanie zakochania. W tym śnie.. On śpiewał, a ja mogłam wszystko usłyszeć. Wreszcie wynurzam się i słyszę dokładnie każde słowo. Minęło 17 dni. 

17 cholernie dłużących się dni, w ciągu których wylałam oceany łez, przeżyłam dziesiątki razy na nowo te okropne chwile, przeleżałam całe godziny obok grobu Nialla, wpatrując się w chmury, wschody i zachody słońca, gwiazdy, szarpiąc struny gitary, ale udało się. Wreszcie nadszedł czas, w którym mogę zrobić to na co tak długo czekałam. Ubrałam to samo co w dniu jego śmierci i pobiegłam wprost na cmentarz. Gnałam ile sił w nogach, by tylko zdążyć, nerwowo spoglądając na zegarek. Pozostawiłam niezapominajkę, pomodliłam się. 'Już niedługo Niall' - pomyślałam. Wsiadłam do kolejki, tak, do tej samej linii, którą wtedy jechałam, tego dnia. 

Tłum ludzi, zimne światło, szmer rozmów i odgłos hamującego metra. Nagle wszystko ustaje. Podnoszę się i wysiadam. Pustka. Ani jednej żywej duszy. 

Kładę się dokładnie w tym samym miejscu, w którym jeszcze 407 godzin i 55 minut temu leżał on. 


Zaczynam grać i nucić, robię dokładnie to co ty, ta sama melancholijna melodia. Idzie mi nieco gorzej, mój głos jest zachrypnięty, ale Niall.. To już ostatnie wersy, zaraz wszystko się skończy, a zarazem wszystko rozpocznie... 

'All of the sadness I can not, 

Living inside of me. 

I'm in here, can anybody see me? 

Can anybody help?' 

Jasne światło. 

'Ivy. Nie Charlie.. Ivy' 

Ostatnie szarpnięcie struny, ostatni oddech... 




24480 minut. Tyle właśnie musiała czekać, by ponownie utonąć w jego oczach. 



NIKA 

środa, 18 lipca 2012

Imagine Niall +18/romantico



Wróciłaś zmęczona po pracy do domu. Niall zawsze miał w zanadrzu jaką niespodziankę lub rzecz, która sprawiłaby Ci przyjemność, wiec i dziś mogłaś na coś liczyć. Rozglądasz się po domu, wołasz ukochanego, ale Nialla ani nie było widać ani słychać. Nagle słyszysz Nialla zbiegającego ze schodów.
N: Kochanie przygotowałem coś dla Ciebie- powiedział gdy już był blisko Ciebie
T: No coś Ty- powiedziałaś udając zdziwienie
Niall podszedł do Ciebie, przyciągnął do siebie, pocałował bardzo namiętnie i łapczywie, spojrzał Ci w oczy uśmiechając się łobuzersko. Odczytałaś jego intencje.
T: Nie Niall, nie mam siły na sex- powiedziałaś przewracając oczami.
N: Obiecuje, że dzisiaj to ja Ci będę sprawiał przyjemność.
Wziął Cię za rękę i zaprowadził do łazienki. Woda z bąbelkami , płatkami róż i pianą, a wokół wanny pełno świec. Niall pomyślał o wszystkim. Przy wannie stał drewniany stolik a na nim lampka Twojego ulubionego wina. Zamiast mu podziękować, od razu zaczęłaś się rozbierać zrzucając swoją garderobę na podłogę. Widziałaś kątem oka, że Niall oparł się o futrynę, skrzyżował ręce na klatce i zaczął lustrować każdą część Twojego Ciała. Gdy byłaś już całkiem naga, odwróciłaś się do Nialla, rzuciłaś na szyję szepcząc do ucha *dziękuję* przygryzając mu płatek ucha.
N: Ale to nie koniec niespodzianek.
T: Czy Ty nie za bardzo mnie rozpieszczasz ?
N:Czy Ty nie za bardzo mnie pieścisz? Dopiero Cię będę.
T: Rozpieszczasz głupku. Dobra zjeżdżaj.
Niall źle zinterpretował Twoją wypowiedź, przybliżył się do Ciebie i zjechał rękami po Twoich plecach od szyi aż do pupy, którą mocno ścisnął. Strasznie to lubiłaś wiec zamknęłaś oczy. Niall musnął Twoje usta i wyszedł z łazienki. Wieczór zapowiadał się naprawdę miło. Włączyłaś muzykę. Zatopiłaś się w pianie popijając wino. Zaczęłaś już się powoli robić jak rodzynek, wiec wyszłaś z wanny z myślą o następnych niespodziankach. Otworzyłaś drzwi. Niall siedział na podłodze.
N: Już myślałem, że nigdy nie wyjdziesz-powiedział śmiejąc się.
Spojrzałaś na niego z lekkim uśmieszkiem.
N: Gotowa na następne przyjemności?
T: Zawsze!- powiedziałaś bojowo.
N: To za mną.
Zeszliście na parter i udaliście się w stronę ogrodu. Ścieżka z kamieni prowadziła do przytulnej altanki, która była miejscem spotkań ze znajomymi w letnich miesiącach. Ujrzałaś pięknie zastawiony stół, świece i Twoje ulubione jedzenie. Usiedliście i zaczęliście wykwintny posiłek. Jedliście opowiadając sobie o śmiesznych sytuacjach, które spotkały was w ciągu dnia. Gdy skończyliście, wstałaś i podałaś Niallowi rękę, informując go, że ma wstać. Gdy wstał powiedziałaś namiętnym głosem.
T: A teraz Ci za to wszystko podziękuję.
N: Ale deser- spojrzał na Ciebie ze smutną miną.
T: Skonsumujemy go w sypialni.
Tam właśnie się udaliście. Już zaczęłaś go rozbierać , kiedy Niall Cię powstrzymał.
N: Powiedziałem, że to ja Ci dzisiaj będę sprawiał przyjemności, to ja.
Zaczął Cię wszędzie dotykać i całować. Jego ręka powędrowała pod Twoją sukienkę. Zaczął masować Twoją cipkę przez majtki. Nogi się pod Tobą ugięły. Niall to wyczuł i przeniósł Cię na łóżko. Zdjął z Ciebie sukienkę. Nie lubiłaś swoich piersi, wiec zostawił stanik. Zaczął całować Twoje usta, szyję, dekolt, zjeżdżając coraz to niżej. Gdy był już nieco powyżej linii majtek poczułaś, że Twoja pochwa robi się coraz bardziej mokra. Językiem wjechał nieco pod majtki. Nie przerywając całowania i lizania Twojego ciała, chwycił za nie i ściągnął je jednym ruchem. Przejechał rękami po wewnętrznej stronie Twoich ud i rozchylił Twoje nogi najbardziej jak się da. Zaczął lizać i ssać Twoją cipkę tak, że po chwili już odpływałaś. Lizał najmocniej jak mógł, w tym samym czasie masując ją i dociskając. Nie podejrzewałaś, że to może być aż tam podniecające. Zamknęłaś oczy i rozkoszowałaś się chwilą. Robiąc okrężne ruchy wokół Twojej dziurki wsadził dwa palce z taka siłą, że jęknęłaś. Zakryłaś twarz poduszką, żeby uciszyć swoje jęki, bo sąsiedzi się skarżyli, że słyszą wasze nocne ekstazy. W ogóle się go nie krępowałaś. Wsadzał w Ciebie palce i wyciągał. Było Ci tak dobrze że zdjęłaś swój stanik i zaczęłaś pieścić swoje piersi. Sutki stwardniały. Robiło Ci się coraz bardziej gorąco. *Niall szybciej* krzyczałaś tracąc kontrole nad sobą. Niall widząc to, że sprawia Ci przyjemność, przyspieszył. Nie podejrzewałaś, że język ma aż tak sprawny. Robił nim okrężne ruchy po Twojej cipcie niekiedy zanurzając się w dziurkę, a potem delikatnie wodził językiem w góre i w dół po Twoich wargach sromowych. Żeby nie tracić kontaktu z ukochanym, zaczęłaś bawić się jego włosami, lekko dociskając jego głowę do siebie. Nie byłaś w stanie już nic mówić. Tylko jęczałaś. Zaczęłaś drżeć z nadmiaru przyjemności. Czujący to Niall przejechał jeszcze kilka razy językiem po Twojej waginie, wepchnął i wyciągnął palce z Twojej dziurki, żebyś ostatecznie dostałaś orgazm. Ostatnie sekundy seksu oralnego były tak podniecające, że głowę odchyliłaś do tyłu, wyginając się w łuk. Dysząc opadłaś na łóżko. Niall przejechał językiem przez Twój brzuch, całując i ssąc po drodze Twoje piersi mówiąc *moje dwa ulubione melonki*. Pocałował Cię w usta. Wstał z łóżka, gwiżdżąc pod nosem. Widać było, że był bardzo zadowolony z siebie. Otworzył okno, żeby temperatura Twojego ciała wróciła no normalnej. Usiadł na parapet i zachwycał się Twoim ciałem. Gdy doszłaś już do siebie ubrałaś się, podeszłaś do niego
T: Teraz nie mam siły, ale obiecuje ja Ci to jeszcze dzisiaj wy..-nie skończyłaś bo Niall przerwał Ci kolejnym buziakiem.

*2 godziny później*
Krzątasz się po kuchni w przygotowaniu przekąsek na seans filmowy z Niallem. Pierwszy film jaki wybraliście to „To tylko sex”. Sprośny. Lubicie takie. Wiedziałaś, że Niall się podnieci patrząc na erotyczne sceny z filmu. Wiedziałaś, że to wykorzystasz. Gdy w filmie zaczęła się akcja na którą z niecierpliwością czekałaś, spojrzałaś na Niall ponętnym wzrokiem i zagryzłaś dolną wargę.
N: Co kochanie ?-powiedział Niall uśmiechając się.
Ty mu nic nie odpowiedziałaś tylko wstałaś i stanęłaś przed telewizorem.
N: Ale kochanie przesuń się, oglądam film.
T: Uwierz mi, zaraz będziesz bardziej podniecony niż ci w filmie- powiedziałaś pewna swoich umiejętności i uklęknęłaś przed nim. Przejechałaś ręką od kostek do kolan, a potem po wewnętrznej stronie jego ud. Spojrzałaś mu w oczy. Widziałaś, że tego potrzebuje. Chwyciłaś go mocno za krocze, a Niall aż wbił paznokcie w kanape.  Rozpięłaś mu pasek, guzik, rozporek. Opuściłaś mu lekko spodnie. Gładziłaś jego członka przez bokserki. Spojrzałaś na niego. Oblizał swoje wargi, dając Ci do zrozumienia, że bardzo mu się podoba to co robisz. Czułaś, że krew w jego penisie pulsuje, a on sam robi się twardy i coraz większy. Bez zbędnych gierek wstępnych opuściłaś mu bokserki. Widać, że go podniecasz.Wzięłaś go do ręki i przejechałaś językiem wzdłuż jego męskości. Zamknął oczy i lekko stęknął. Wzięłaś go do buzi. Poruszałaś góra dół. Bawiłaś się nim. Niall patrzył na Ciebie z przymrużonymi oczami. Chwycił Cię za głowę. Bawił się Twoimi włosami. Zaczął głęboko i głośno oddychać. Słychać było jak pojękuje. Na początku cicho, prawie niedosłyszalnie. Po jakimś czasie nie mógł tłamsić swoich uczuć w sobie i krzyczał *oo* *taaak* *T.I*. Aż w końcu doszedł… Na początku nie wiedziałaś czy będzie mu dobrze bo Twój były chłopak Cię nie doceniał. Ale Niall był inny. Przyciągnął Cię do siebie i powiedział „T.I, jak ja Cię kocham, nie mogłem lepiej trafić. Nie chodzi mi o to, że właśnie dałaś mi rozkosz, ale po prostu. Jesteś moim największym skarbem”… Pocałowałaś go i wróciliście do oglądania filmu. 

************************************************-******************************************

Cześć (: Ten imagin też nie  jest mój :) Nie mam jak na razie weny na żadne imaginy, więc kopiuję ze zajebistych blogów.
Mam nadzieję, że ten wam się bardzo spodoba bo według mnie jest znakomity :)

Mika