Koniecznie włącz ----> Klik <----
Przyjaźniłaś się z Louisem od dzieciństwa, zawsze byliście
dla siebie jak brat i siostra, zawsze mogłaś na niego liczyć, a on na Ciebie.
Nie mieliście nigdy przed sobą tajemnic, robiliście wszystko razem. Miałaś też
przyjaciółkę… Chyba przyjaciółkę, bo z nią nie robiłaś tego co z Lou, przy niej
się czasem krępowałaś, bałaś że Cię wyśmieje. Z resztą czasem się kłóciłyście, przeważnie
o Louisa, naśmiewała się z niego że jest pedałem, że zachowuje się i ubiera się
jak gej… Na początku Ciebie to śmieszyło, ale potem byłaś coraz bardziej
wściekła na nią, że obraża twojego najlepszego przyjaciela, postanowiłaś
zakończyć tą niby przyjaźń z (I.T.P) Na odejście powiedziała tylko coś takiego:
,,Prędzej czy później ty albo on się zakochacie w sobie”… Zaczęłaś śmiać się z tego co powiedziała, ale
po jakimś czasie zrozumiałaś że to może być prawda…
Macie z Lou po 17 lat, i teraz zorientowałaś się że nie zachowujecie się tak
jak dawniej, ciągle w głowie ci siedziało to co powiedziała dawna przyjaciółka.
Nie chciałaś tego zmieniać, więc postanowiłaś ograniczyć trochę z nim kontakty,
ni3 wygłupialiście się tak jak dawniej. Zauważyłaś że Louis też jest inny, jest
bardziej miły, komplementuje cię, pisze na dobranoc sms’y. A tak nigdy nie było… Postanowiłaś
zrobić przerwę na 2-3 dni. Żeby sprawdzić czy on będzie pisał, czy będzie
próbował się spotkać. I jak ty będziesz się czuła. Po jednym dniu nie
odczuwałaś braku przyjaciela. Pisał do Ciebie wiadomości, próbował się dodzwonić,
ale ty nie reagowałaś. Siedziałaś i oglądałaś TV, kiedy nagle usłyszałaś
dzwonek do drzwi. Spojrzałaś przez okno i zobaczyłaś Lou. Wyglądał inaczej,
miał zapłakane oczy, i smutny wyraz twarzy… Zrobiło Ci się go żal, ale
obiecałaś sobie że kilka dni przerwy nic nie zaszkodzi… Dalej dzwonił i pukał w
drzwi, ale ty nic nie zrobiłaś….
-Słońce dlaczego nie otwierasz drzwi?- Zapytała twoja mama…
-Mamo, powiedz mu coś, ale tak żeby nie chciał się teraz ze mną widzieć. Nie wiem
powiedz że jestem chora, że wyjechałam. Cokolwiek…- Twoja mama chciała o coś
cię jeszcze zapytać, ale ty pokiwałaś głową na znak żeby nic nie mówiła, tylko
zrobiła to o co ją poprosiłaś.
-Dzień dobry, jest (T.I)???
-Yyy…
-Wiem, że jest. Niech Pani mnie wpuści do domu, błagam panią….
-Lou, nie mam jej. Wyjechała…
-Ja…jak to wyjechała?- Zapytał Przyjaciel a z jego oczy popłynęły łzy… Chciałaś
wyjść i powiedzieć mu że to żart, ale nie mogłaś, on uciekł. Poczułaś się tak
jakoś dziwnie…. Tak jakbyś poczuła pustkę, że kogoś tracisz…. Usłyszałaś, dźwięk
telefonu. Dzwonił Lou, w Twojej głowie się pojawiła momentalnie jego zapłakana
twarz… A do oczu Ci napłynęły łzy…. Nigdy nie widziałaś przyjaciela płaczącego.
Nie wiedziałaś czemu tak zareagował…. Nawet się nie zorientowałaś kiedy
nacisnęłaś zieloną słuchawką i przyłaś komórkę do ucha…
-(T.I), błagam odezwij się. Proszę Cię o to. Wiem że mnie słyszysz…. Dlaczego
mi nie powiedziałaś że wyjechałaś, dlaczego to zrobiłaś?- Słyszałaś jego
zapłakany głos. Wiedziałaś że płacze, ale tobie odjęło mowę. Poczułaś ból,
jakby serce pękało ci na miliony kawałków. Teraz dopiero przekonałaś się
że Lou jest dla ciebie kimś ważnym, że
nie zniesiesz dłużej jego płaczu, jego bólu i Cierpienia….
-(T.I) jeśli mnie słyszysz, powiedz coś. Powiedz głupie ,,spierdalaj” ale
powiedz cokolwiek. Błagam Cię,.. (T.I) Ja ci musze coś powiedzieć, ja.. ja się
chyba zakochałem… Zakochałem się w tobie, ale bałem się przyznać. Nie
wiedziałem jak Ci powiedzieć. Miałem zrobić to dzisiaj, przyszedłem do Ciebie
bo nie odpierałaś i nie pisałaś. Ale Ciebie już nie było. Było już za późno…-
Zaczęłaś płakać, nie mogłas powstrzymać tych strumieni łez. –(T.I) Słyszę Cię,
Nie płacz, proszę Cię nie płacz. Wróć tutaj, jak czujesz to samo wróć dla mnie,
a jak nie to wróć dla mamy, ale rodziny. Ja się nie poddam. Będzie tak jak było
do tej pory, ale wróć….
-Lou, spotkajmy się koło wielkiego dębu
za 20 min.- Rozłączyłaś się i wybiegłam z domu. Biegłaś najszybciej jak dałaś
rady. Musiałaś mu powiedzieć co do niego czujsz. Kiedy byłaś już blisko parku,
usłyszałaś jak ktoś Cię woła, jak krzyczy Twoje imię. Odwróciłaś się i poczułaś
jak ktoś Cię popycha na ziemię, a potem głośny huk. Na chwilę miałaś ciemność
przed oczami, a potem zorientowałaś się, że to Lou Cię popchnął, że samochód
potrącił Lou…
Upadłaś z powrotem na kolana, uklękłaś koło nieprzytomnego Lou, poczułaś coś ciepłego na ręce. To była jego
krew… Zaczęłaś krzycześ, i wzywac pomocy. Ale wiedziałaś że jest już za późno.
Że on umarł, ratując Ciebie….
-------------------------------------
Tak tak, wiem beznadzieja. Ale nie mam weny od jakiegoś czasu, a nie będziemy Ciągle kopiować imaginów z innych blogów, więc zrozumcie :)